Ta bluzka to takie moje zapomniane PHD. Jedno z kilku, o ile dobrze pamiętam. Czekała prawie trzy lata na dziurki i guziki ! Aż mi wstyd. Zmobilizowało mnie tylko to, że ten kolor może już być niemodny w przyszłym sezonie, a ja z szyciem dalej w polu. Wydzierganie 7 dziurek i przyszycie tyluż guziczków zajęło mi 40 minut. Tylko tyle czasu trzeba było poświęcić, żeby zakończyć projekt... Znowu mi wstyd:(
Ale już skończona, już uprasowana. Jutro idę w niej do pracy, bo szkoda czasu.
Fason bluzki jest z Burdy, ale nie pamiętam, z której. Żabot kombinowałam sama. Materiał z SH.
*****
Oto ona.
Jeszcze bez dziurek i guzików.
Wybieranie guzików. Żółtych nie znalazłam, ale za to trafiłam na kilka pożółkłych:)
Już jest jedna dziurka:) Wydziergałam je ręcznie. Po takim czasie należało się bluzce coś ekstra:)
Przyszywanie ostatniego.
Zapięta na ostatni guzik.
Żabot z prawej. Widać trzy warstwy falbanek.
Przy plisie bluzka posiada marszczenia. Schowane są pod żabotem.
Falbany celowo zostawiłam niewykończone.
Z tyłu bluzki, spod stójki wychodzą dwie zakładki zamiast zaszewek.
Z szarymi spodniami zwężanymi do dołu.
Tu z czarnymi.
Tyle na dzisiaj. Czekam z niecierpliwością na nową Burdę. Z zapowiedzi wynika, że będzie kilka fajnych sukienek.
Do miłego!!!