Przygotowania do kwietniowego urlopu zaczęłam dużo wcześniej, gdzieś pod koniec lutego. Miałam mniej więcej poukładane w głowie co spakuję i co założę na siebie w podróż. Ale żeby się móc spakować, trzeba wprzódy uszyć:) A miałam co. Dwie pary wygodnych spodni dla mnie, nerki dla mnie i dla męża i kilka sztuk odzieży dla córki, które wcześniej obiecałam. A jak się coś obiecało to wiadomo. Zaczęłam od ubrań dla córki. Z dresówki uszyłam jej spodnie z zakładkami i prostą sukienkę. Dla mnie dwie pary spodni-haremek z dresówki i dzianiny wiskozowej. Szerokie, wygodne i szare tak jak chciałam. Nerki też są oczywiście pod kolor. Pierwszą, którą uszyłam była nerka w kolorową kostkę, ale później zapadła decyzja, że uszyję sobie szarą, trochę podobną do nerki dla męża.Będzie trochę zdjęć, ale wybór był trudny:)
Nerka dla męża.
Te są moje. Wzięłam ze sobą szarą. Klapkę ma z szarej,grubszej satyny, którą przepikowałam.
Kieszenie w spodniach z dresówki.
Torbę na ramieniu męża skończyłam szyć na godzinę przed odjazdem pociągu.
Po powrocie z Rzymu spodnie oddałam córce. Teraz się zastanawiam, czy ponownie sobie nie uszyć. Są niesamowicie wygodne!
Do miłego!!!