Prując spódnicę na ten model sukienki, nie wiedziałam co mi w sumie wyjdzie. Spódniczka była niezbyt
długa (do kolan), w niewielkie zakładki z doszytą plisą na dole. Materiału niedużo, a chęci wielkie, bo to jedwab z bawełną i kolory jakby moje. Musiałam pokombinować. Ale chciałam ją uszyć z innego powodu. Zawsze po swojemu, na chłopski rozum, łączyłam odszycia z częściami sukienki. Niestety z różnym skutkiem, najczęściej marnym. Tym razem wydawało mi się, że zrozumiałam tekst opisu z Burdy!:) Byłam tym tak podekscytowana, że szyłam do późnej nocy. Cała sukienka to materiał ze spódnicy + kawałek satyny po matowej stronie + taśma rypsowa.
Sukienka model 109 Burdy 7/2012.
*****
W całości.
Poprute kawałki.
Z bawełnianej podszewki ze spódnicy wykroiłam odszycia.
Zapasy szwów przycięłam na szerokość 5 mm i gęsto nacięłam.
Po przewinięciu na prawą stronę zszyłam szwy ramion nie ujmując odszycia...
.....i rozprasowałam je.
Zszyłam szew ramienia na odszyciu...
...i rozprasowałam na kijku:)
Zszyłam otwarte (jakieś 2 cm) brzegi podkroju i brzegi podkroju pach.
Tadam! Udało się!
Tak wygląda po uprasowaniu i ostębnowaniu.
Miałam dylemat, czy doszywać taśmę rypsową.
I po dylemacie. Doszyłam. Zawsze mogę odpruć:)
Aparat ustawiałam na kilka sekund. Ledwo dobiegałam do ściany:)
Metunia:)
A tak było dzisiaj po burzy. Widok z mieszkania mojej mamy.
Sukienka prosta w uszyciu. Oczywiście dopiero wtedy jak zrozumiałam co piszą. W trakcie przymiarki doszłam do wniosku, że skoro wsuwam się w sfastrygowaną sukienkę bez zamka to go wszywać nie będę. I tak zrobiłam. Jest luźna, ale nie za szeroka. Doszyty satynowy kawałek w maziaje dobrze obciąża sukienkę. Niestety miałam go niewiele i musiałam wykorzystać plisę z poprutej spódnicy. Sukienka jak dla mnie była za krótka.
Tyle na dzisiaj.
Do miłego!!!